Strony: | 1 | ... | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | ... | 119 |
Ostatnie piętro nowojorskiego wieżowca. Pełno ludzi na dachu. 2 piętra niżej szaleje pożar. Podjeżdża strażak. Sam, nie czekając na posiłki próbuje zaradzić sytuacji: "Skaczcie - będę was łapał!" - woła. Ludzie na dachu przestraszeni nieufnie patrzą na strażaka, ale że pożar był coraz bliżej, więc zdecydowali się na skok. Pierwsza kobieta (jak zawsze najodważniejsze )Strażak na dole - lewo, prawo, lewo, prawo...złapał. Później następną osobę i następną. Na dachu był też murzyn. W pewnym momencie podchodzi do krawędzi i krzyczy: "Teraz ja!!!!'" i skacze. Strażak na dole znowu lewo, prawo, lewo, prawo...nagle odsunął się na bok - czarny BUM na asfalt, a strażak krzyczy do góry: "EEEJJJJ, ALE SPALONYCH TO MI NIE RZUCAJCIE!!!!!"
Mężczyzna kupił sobie nowego mercedesa. Postanowił go przetestować - jedzie drogą 140, 180, 220. Nagle za zakrętu wyjeżdża furmanka. Mężczyzna nie zdążył wyhamować i wjechał w furmankę. Gdy się ocknął zobaczył straszny widok - dwa konie już ledwo dyszą, woźnica ma urwane obydwie nogi ,które leżą obok niego. Wrócił do samochodu ,wyciągnął młotek, podszedł do konia , uderzył go w łeb - koń padł martwy, podszedł do drugiego - uderzył go w łeb - koń padł martwy. Woźnica widząc co się dzieje ,przysunął urwane nogi do siebie i drze się na cały głos :
- Nawet mnie nie drasnęło !!
Dresiarz kupil sobie z salonu, nowiuskiego "MESIKA". Postanowił urzadzic sobie "mala powolna" przejarzdzke po A-1 w tempie "slimaczym" 300km/h. Pocina na trasie raczka na kierownicy, muza w glosnikach, lokiec za oknem itp.Wymija wszystkich NAGLE dostrzega znak - SPEED LIMIT 250. Jak nim trzeplo, ale trudno wytrzyma mandayu nie chce, nowa fura coz zwalnia. Mysli nie tak zle 250 o.k. jedzie dalej a tu znak SPEED LIMIT 200.
- O KU..A! NO CO TO ZA PREDKOSC mandatu nie chce zwalnia, pocina dalej. Nagle SPEED LIMIT 150.
- NO JA WALE PRZECIEZ TO JEST DOBRE DLA ZOLWI CO ZA DEBIL POSTAWIL TEN ZNAK.Trudno bieg 3 zwalnia(i tak powoli schodzimy do SPEED LIMIT 10) - Dres wychodzi z auta kopie w opony cisnienie mu sie podnioslo. Zaczyna pchac autopcha go pcha go..........nagle nmija znak WELCOM THE SPEED LIMIT.
Ksiądz i rabin mieli zderzenie czołowe. Kiedy opadł pył - masakra. Samochodów właściwie nie ma... Z jednego wysiada rabin, lekko potłuczony. Z drugiego ksiądz - parę siniaków. Patrzą na siebie, na samochody - niedowierzanie...
Rabin mówi do księdza:
- To niemożliwe, że żyjemy.
- No właśnie - to musi być znak od Szefa.
- Tak, to znak od szefa, żebyśmy się wreszcie pogodzili.
- Tak, koniec waśni między religiami - decyduje ksiądz.
Rabin (wyciąga piersiówkę):
- Napijmy się, żeby to uczcić.
Ksiądz wziął butelkę, pociagnął parę łyków i oddal rabinowi. Rabin nie napiwszy się zakręcił butelkę i schował.
- A ty?
- A ja poczekam, aż przyjedzie policja!
Kowalski będąc na lotnisku zauważył elektroniczną wagę. Stanął na niej, wrzucił monetę i po kilku sekundach usłyszał:
MA PAN 175 CENTYMETRÓW WZROSTU, WAŻY 78 KILOGRAMÓW I LECI NAJBLIŻSZYM SAMOLOTEM DO PARYŻA.
Zaskoczony Kowalski jeszcze raz stanął na wadze, wrzucił monetę i usłyszał to samo.
Postanowił wypróbować maszynę. Poszedł do toalety, narzucił płaszcz, założył kapelusz, stanął na wadze i wrzucił monetę. Usłyszał:
MA PAN 175 CENTYMETRÓW WZROSTU, WAŻY 78 KILOGRAMÓW I KIEDY SIĘ PAN PRZEBIERAŁ UCIEKŁ PANU SAMOLOT DO PARYŻA.
Wycieczka szkolna zwiedza Wawel. Przewodnik informuje:
- To jest niezwykłe łoże. Spał w nim Zygmunt Stary, Zygmunt August i Tadeusz Kościuszko.
- Ale musiało im być ciasno - wzdycha współczująco jedna z uczennic.
Icek na spotkaniu z kolegami opowiada o przygodach przeżytych na safari.
-Pewnego razu idę sobie tropem lwa z lufą przy oku, aż tu nagle patrzę a lew idzie za mną.Rzucam strzelbę i w nogi, a lew za mną. Już czuję oddech lwa na plecach, już mnie prawie sięgał pazurem, ale poślizgnął się i wywrócił. Znowu mnie dogania, już prawie łapie zębami i znowu się poślizgnął.
-Eee, Icek i nie bał ty się tego lwa?
-Oooo! Jak ja by się nie bał, to na czym lew by się ślizgał?
Grupa turystów z przewodnikiem spaceruje po Paryżu. Przewodnik mówi:
- Właśnie przechodzimy obok słynnego paryskiego burdelu.
- Dlaczego obok?!!
W dworcowej restauracji kelner potrząsa za ramię klienta.
- Proszę pana, zamykamy!
- Dobrze, tylko nie trzaskajcie drzwiami.
Do supermarketu wchodzi dwóch kumpli. Jeden z nich bez przerwy bawi się monetą - podrzuca ją do góry i łapie zębami. Nagle pierwszy z kumpli odwraca się i niechcący potrąca kolegę. Moneta wpada mężczyźnie do gardła. Gość robi się czerwony i zaczyna się dusić. Przerażony przyjaciel wpada w panikę i wzywa pomocy. Pojawia się dystyngowana, elegancko ubrana kobieta po 30-tce. Bez słowa podchodzi do duszącego się mężczyzny i łapie go za przyrodzenie. Ściska go bardzo mocno, po chwili jeszcze mocniej - nagle mężczyzna wypluwa monetę, z ulgą łapiąc powietrze. Przyjaciel uratowanego z szacunkiem podchodzi do damy.
- To było fantastyczne. Czy pani jest lekarzem?
- Nie, jestem prawnikiem. Moją specjalnością są rozwody.
Strony: | 1 | ... | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | ... | 119 |