nasz-lublin.pl » Humor » Historyjki

Strony: | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |

Do domu uciech przychodzi facet w średnim wieku. Poprosił o pannę, po czym spędził z nią fantastyczną noc. Kiedy rano podchodzi do szefowej próbuje uregulować należność.
- Ile się należy? - pyta.
- A nic... - odpowiada przełożona - był pan świetny!
Facet się zdziwił:
- Jak to? Taka cudowna noc i nic nie płacę?
- Nic, nic, proszę, jeszcze to dla pana - dodaje szefowa przybytku wręczając gościowi 200 zł.
Faceta zamurowało. Nie dość, że poużywał w najlepsze, to jeszcze dostał dwie stówy. Na drugi dzień pochwalił się swoją przygodą koledze. Ten zaś też chciał spróbować. Podobnie jak poprzednik spędził fantastyczną noc z panną. Rano podchodzi do szefowej:
- Ile się należy?
- A nic, nic spokojnie... był pan świetny.
Po czym wręcza facetowi 50 zł. Konsternacja...
- Super - mówi facet - nie dość, że było fajnie to jeszcze kasa za to, ale mam pytanie... - kontynuuje. - Dlaczego dostałem 50 zł, kiedy mój kolega wczoraj za to samo 200?
- Wie pan, wczoraj szło na satelitę, a dziś tylko na kablówkę...
 Oceń:
Ocena: 4.61 | Głosów: 13 Kategoria: Historyjki 
Amerykanie przez pomyłkę wystrzelili rakietę, stracili nad nią kontrolę no i niestety spadła ona na terytorium ZSRR. Rozpieprzyła całe miasto, 250 000 tysięcy ofiar, pożary, zniszczenia. Prezydent USA dzwoni do I Sekretarza ZSRR:
- Towarzyszu, przepraszamy, to przez pomyłkę. Bardzo nam przykro, za wszystko zapłacimy - odszkodowanie, odbudowę i wogóle wszystko na nasz koszt.
I Sekretarz mówi:
- OK, nie ma sprawy, ponieśliśmy straty, no ale w sumie każdemu się to mogło trafić. Zgoda.
Niestety inni członkowie biura politycznego ZSRR nie byli na tyle wyrozumiali i nakłonili I Sekretarza do odwetu. Niestety okazało się, że cały arsenał ZSRR to gumowe atrapy. No ale honor honorem - odwet musi być. Jak zdecydowali, tak zrobili - wystrzelili gumową atrapę.
Po jakimś czasie I Sekretarz dzwoni do Prezydenta USA:
- Towarzyszu Prezydencie, przepraszamy, błąd jak cholera, wystrzeliliśmy rakietę, bardzo nam przykro, zapłacimy - tylko nam wybaczcie....
Prezydent na to:
- Towarzyszu I Sekretarzu, ja rozumiem, każdemu się może przytrafić, no ale tu u nas jest tragedia!!!! 15 miast w gruzach, miliony zabitych, straty trudne do oszacowania a rakieta dalej skacze i skacze...
 Oceń:
Ocena: 4.6 | Głosów: 10 Kategoria: Historyjki 
Duchowny i pasterz owiec z Australii spotkali sie podczas quizu w TV. Po rundzie regularnych pytań mają równa ilość punktów i prowadzący daje im końcowe zadanie, ktore brzmi: ''czy dacie rade w ciągu 5 minut ulożyc wierszyk z wyrazem Timbuktu?'' Obydwaj kandydaci pogrążają się w zadumie na 5 minut. Po tym czasie duchowny prezentuje swoj wierszyk: ''I was a father all my life, I had no children, had no wife, I read the bible through and through on my way to Timbuktu...'' Publiczność w studiu jest zachwycona i już widzi w nim zwycięzcę quizu.. Wtedy australijski pasterz owiec wychodzi i deklamuje: ''When Tim and I to Brisbane went, we met three ladies cheap to rent. They were three and we were two, so I booked one and Tim booked two...''
 Oceń:
Ocena: 4.22 | Głosów: 9 Kategoria: Historyjki 
Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
''Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć.''
Odpowiedź przyszła parę dni później.
''Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama''
 Oceń:
Ocena: 4.19 | Głosów: 62 Kategoria: Historyjki 
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
 Oceń:
Ocena: 4.25 | Głosów: 12 Kategoria: Historyjki 
Rok 1410, przeddzień Bitwy pod Grunwaldem. Obóz Polaków. Wszyscy śruba jak okręt. Ledwo łażą, pod każdym drzewem hafty, biba na maxa. Jagiełło leży porzygany w namiocie pierwszy odjechał bo ma słaby łeb. Obóz Niemców; jeszcze gorzej. Zaczęli już od rana, wszyscy wygięci, nawet konie się uwaliły, jeden koń drugiemu wkłada kopyto do paszczy, żeby się wyrzygał, rycerze łażą, naparzają się na niby mieczami; ogólny gnój! Na drugi dzień Ulrich się budzi, łeb go napier..., kac wielki, chwyta się za głowę i woła giermka:
Te, słuchaj gościu; pójdziesz do Jagiełły; tam za ten pagórek, dasz mu te dwa miecze i powiesz mu, że my wczoraj z chłopakami pochlali, mnie łeb napierdala i w ogóle że dzisiaj nie da rady! Powiedz że może jutro się zetrzemy czy jak? ok.?
Okej! Giermek wziął miecze pod pachę i idzie wężykiem do Jagiełły; trochę się potyka i czka, bo se rano klina wziął i go trzyma fest jeszcze.
Przyszedł do Władzia i mówi:
- Dobry! Ja tam nie wiem, ale szef mnie tutaj przysłał i kazał dać te dwa miecze - wbił zamaszyście w glebę miecze - i kazał powiedzieć że u nas wczoraj była impreza i dzisiaj nie da rady, może jutro!
Nie, no wszystko ok., my tam z chłopakami też nielicho wczoraj zabalowaliśmy, naprawdę nie ma sprawy - ale materaca gościu to mi nie musiałeś przebić.


 Oceń:
Ocena: 3.25 | Głosów: 8 Kategoria: Historyjki 
Pewien student miał papugę, która zawsze komentowała jego wyczyny erotyczne. Pewnego dnia przyprowadził do domu tak super laskę, że aż miło. Nim jednak doszło do żeczy, podszedł zdenerwowany do klatki z ptakiem, wcisnął jej głowę między pręciki klatki i odwrócił do ściany mówiąc:
- Dzisiaj mnie nie ośmieszysz stara rupieciaro!
Po kolacji doszło do wiadomej rzeczy. Kochankowie w namiętnościach oddawali się rozkoszy, gdy nagle...spadła z nich kołdra. Nie chcąc przerywać stosunku, mężczyzna próbował wszelkimi sposobami podnieść przykrycie. Widząc jego marne starania, kobieta w uniesieniu wyjęczała:
- Nogą! Spróbuj nogą!!
Nagle klatka z ptakiem zaczęła się ruszać, a ptak odwrócony do ściany z głową między prętami zaczął wołać:
- A niech mnie!! Łeb se ukręce, ale ten numer zobaczyć muszę!!!
 Oceń:
Ocena: 4.47 | Głosów: 17 Kategoria: Historyjki 
12.8. Przeprowadzilismy sie do naszego nowego domu w Massachusets. boze, jak tu pieknie.
Drzewa wokol wygladaja tak majestatycznie. Wprost nie moge sie doczekac,
kiedy pokryja sie sniegiem.
14.10. Massachusetts jest najpiekniejszym miejscem na ziemi!
Wszystkie liscie zmienily kolory - tonacje pomaranczowe i czerwone.
Pojechalem na przejazdzke po okolicy i zobaczylem kilka jeleni.
jakie wspaniale! Jestem pewien, ze to najpiekniejsze zwierzeta na ziemi.
Tutaj jest jak w raju. Boze, jak mi sie tu podoba.
11.11. Wkrotce zaczyna sie sezon mysliwski. Nie moge sobie wyobrazic,
jak ktos moze chciec zabic cos tak wspanialego, jak jelen.
Mam nadzieje, ze wreszcie zacznie padac snieg.
2.12. Ostatniej nocy wreszcie spadl snieg. Obudzilem sie i wszystko bylo
przykryte biala koldra. Widok jak pocztowki bozonarodzeniowej.
Wyszlismy na dwor, odgarnelismy snieg ze schodow i odsniezylismy droge
dojazdowa. Zrobilismy sobie swietna bitwe sniezna (wygralem) a potem
przyjechal plug sniezny i znowu musielismy odsniezyc droge dojazdowa.
Kocham Massachusetts.
12.12. Zeszlej nocy znowu spadl snieg. Plug sniezny znowu powtorzyl dowcip
z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19.12. Kolejny snieg spadl zeszlej nocy. Ze wzgledu na nieprzejezdna droge
dojazdowa nie dojechalem do pracy. Jestem kompletnie wykonczony odsniezaniem.
Pieprzony plug sniezny.
22.12. Zeszlej nocy napadalo jeszcze wiecej tych bialych gowien.
Cale dlonie mam w pecherzach od lopaty. Jestem przekonany, ze plug sniezny
czeka tuz za rogiem, dopoki nie odsnieze drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25.12. Wesolych pierdolonych swiat! Jeszcze wiecej gownianego sniegu.
Jak kiedys wpadnie mi w rece ten skurwysyn od plugu snieznego,
przysiegam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi sola,
zeby rozpuscila to cholerstwo.
27.12. Znowu to biale gowno napadalo w nocy.
Przez trzy dni nie wytknalem nosa, z wyjatkiem odsniezania drogi dojazdowej
za kazdym razem, kiedy przejechal plug. Nigdzie nie moge dojechac.
Samochod jest pogrzebany pod gora bialego gowna. Meteorolog znowu zapowiadal
dwadziescia piec centymetrow tej nocy. Mozecie sobie wyobrazic,
ile to oznacza lopat pelnych sniegu?
28.12. Meteorolog sie mylil! Tym razem napadalo osiemdziesiat piec
centymentrow tego bialego cholerstwa. Teraz to nie odtaja nawet do lata.
Plug sniezny ugzazl w zaspie a ten lajdak przyszedl pozyczyc ode mnie lopate!
Powiedzialem mu, ze szesc juz polamalem, kiedy odgarnialem to gowno z mojej
drogi dojazdowej, a potem ostatnia rozwalilem o jego zakuty leb.
4.1. Wreszcie wydostalem sie z domu. Pojechalem do sklepu kupic cos do
jedzenia i kiedy wracalem, pod samochod wpadl mi cholerny jelen i calkiem
go rozwalil. Narobil szkod za trzy tysiace. Powinni powystrzelac te
pieprzone zwierzaki. Ze tez mysliwy nie rozwalili wszystkich w sezonie.
3.5. Zawiozlem samochod do serwisu w miescie. Nie uwierzycie, jak
zardzewial od tej pieprzonej soli, ktora posypuja drogi.
18.5. Przeprowadzilem sie do Georgii. Nie moge sobie wyobrazic, jak ktos,
kto ma odrobine zrowego rozsadku, moze mieszkac na takim zadupiu
jak Massachusetts.
 Oceń:
Ocena: 4.45 | Głosów: 11 Kategoria: Historyjki 
Polowanie na słonie

Matematyk - jedzie do Afryki, odrzuca wszystko, co nie jest słoniem i łapie jedną z pozostałych rzeczy.
Doświadczony matematyk - najpierw przeprowadza dowód istnienia co najmniej jednego słonia, a potem postępuje tak jak Matematyk.
Profesor matematyki - przeprowadza dowód istnienia co najmniej jednego słonia, a jego złapanie pozostawia jako temat pracy magisterskiej dla swoich studentów.
Programista - wykona następujący algorytm:
GOTO Afryka, Przylądek Dobrej Nadziei REPEAT zlapany := lap zwierze;
if zlapany@slont then begin krok_na_zachod;
if brzeg then begin krok_na_polnoc;
GOTO zachodni_brzeg end;
end UNTIL zlapany=slon;
Doświadczony programista - przed wykonaniem tego programu umieści w Kairze jednego słonia, aby algorytm kiedyś się zakończył.
Inzynier - łapie losowo napotkane zwierzę i uznaje je za słonia, jeśli waży tyle, co którykolwiek ze znanych słoni (z dokładnością do 15%).
Ekonomista - nie łapie s1oni: uważa, że słon złapie się sam, o ile tylko dobrze się mu zapłaci.
Konsultanci - nigdy w życiu na nic nie polowali i nie będą polować, ale za to oferują swe usługi jako doradcy dla polujących.
Polityk - także nie łapie słoni, ale podzieli się słoniami, ktore złapałeś, z ludźmi, którzy na niego głosowali.
Prawnik - nie łapie słoni, tylko dyskutuje z innymi prawnikami, do kogo należą pozostawione przez słonie odchody.
Inspektor ubezpieczeniowy - nie interesuje się słoniami, ale podąża za innymi myśliwymi, gromadząc dowody, że ich samochody były załadowane niezgodnie z przepisami.
Handlowiec - nie łapie słoni, ale zajmuje się uzgadnianiem kontraktów na dostawę słoni na dwa dni przed otwarciem sezonu polowań.
Sprzedawca oprogramowania - łapie pierwsze napotkane zwierzę, wysyła do klienta i wystawia rachunek za słonia.
Sprzedawca sprzętu komputerowego - łapie króliki, maluje na szaro i sprzedaje jako słonie w wersji OEM.
 Oceń:
Ocena: 2.85 | Głosów: 7 Kategoria: Historyjki 
Z pamiętnika pracownika
Poniedziałek - Dostaliśmy komputery. To takie telewizorki z podełkiem i kawałkiem harmonii.
Wtorek - Cały dzień siedziałem przed komputerem i nic, chyba się popsuł.
Środa - Przyszedł szef i włączył komputer do gniazdka.
Czwartek - Dzisiaj pracowaliśmy na komputrach jak szaleni. Dostałem się na 10. poziom, ale Zenek był lepszy padł dopiero na 12.
Piątek - Nie mogłem przejść 13. poziomu. Dzisiaj znowu zostanę na noc.
Sobota. Rano przyszła policja. Okazało się, że żona zgłosiła moje zaginięcie. Na razie będę mieszkał u Zenka.
Niedziela - Już nie mogę się doczekać poniedziałku.
Poniedziałek - Dzisiaj było szkolenie. Zenek też był. Wykładowca załamał się po 10 minutach. Coś jednak z tego szkolenia wynieśliśmy: ja komplet długopisów, a Zenek rzutnik.
Wtorek - Dostaliśmy kserokopiarkę! Przy pierwszym uruchomieniu Zenek naświetlił sobie oczy.
Środa - Alarm bombowy! Ewakuacja budynku! Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ją zdetonowali, teraz potrzebny będzie remont WC.
Czwartek - Zarządzono czyszczenie komputerów i teraz komputery już nie działają. Może woda była a gorąca?
 Oceń:
Ocena: 3 | Głosów: 3 Kategoria: Historyjki 

Strony: | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |

Rozrywka Gry Humor Kartki Życzenia
Reklama Reklama
Zobacz na mapie

Zobacz na mapie

dodaj punkt na mapie

Ostatnio dodany punkt:

  • Kancelaria Finansowa HDC

GotLink.pl
created by Optimal