Strony: | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
Rozmawiają córka i matka na Dzikim Zachodzie:
- Mamo, Bill się na pewno ze mną ożeni!
- Oświadczył ci się?
- Nie, ale już zastrzelił swoja żonę!
Otwierając nowe centrum handlowe pewien właściciel otrzymał wiązankę kwiatów. Zastanowiła go zawartość dołączonego bileciku: "Z wyrazami sympatii". Kiedy próbował odgadnąć od kogo mogą pochodzić te kwiaty, zadzwonił telefon. Była to kwiaciarka która przepraszała ze przesłała niewłaściwą wiązankę.
- Och nie ma za co przepraszać - powiedział właściciel supermarketu. - Jestem businessmanem więc wiem, że takie rzeczy się zdarzają.
- No tak, ale... - dodała kwiaciarka - ...pańska wiązanka w wyniku tej pomyłki została wysłana na pogrzeb.
- Ciekawe. A co było napisane na bileciku? - zapytał nasz rodzimy businessman.
- "Gratulacje z powodu nowej lokalizacji"...
Starszy pan dzwoni z Phoenix do swojego syna w NY i mówi:
- John, przykro mi jeśli zepsuję Ci dzień, ale musze Ci coś powiedzieć. Twoja matka i ja postanowiliśmy się rozwieść. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że 45 lat to wystarczająca ilość czasu i nie ma co się więcej ze sobą męczyć.
- Ale tato! Co Ty opowiadasz!?
- No niestety, ale już nawet patrzeć na siebie nie możemy, a zresztą nie chce mi się nawet o tym gadać, więc może Ty zadzwoń do swojej siostry, do Chicago i jej o tym powiedz - stwierdził ojciec i odłożył słuchawkę.
Syn cały przejęty dzwoni szybko do siostry:
- Mary, nasi starzy chcą się rozwieść!
- Co?? O nie, nie pozwolę na to! Dzwonię do nich - kończy rozmowę i dzwoni do Phoenix.
Odbiera jej ojciec, ale Mary nie dopuszcza go do głosu tylko woła:
- Tato! Nie możecie się rozwieść! Nie róbcie nic dopóki mnie tam nie ma. Zaraz dzwonię do Johna i jutro u was jesteśmy. Wszystko wspólnie sobie wyjaśnimy i na pewno będzie dobrze. Tylko nic nie róbcie bez nas! - po czym się rozłącza.
Ojciec odkłada słuchawkę, odwraca się do swojej żony i mówi:
- Zrobione, będą na Wigilii, tylko co wymyślimy na Wielkanoc?
Nauka pilotażu w weekend:
Start.
1. Naukę rozpoczynasz z komorą ładunkową pełną szczęścia i brakiem
doświadczenia. Cały bajer polega na tym, aby nabyć doświadczenia zanim
skończy się szczęście.
2. Latanie nie jest niebezpieczne. Niebezpieczne są katastrofy.
3. Każdy start potraktuj opcjonalnie. Lądowanie jest obowiązkowe.
4. Wielki wentylator z przodu samolotu jest po to żeby chłodzić pilota.
Jeżeli wentylator się zatrzyma, pilot zaczyna się pocić.
5. Ucz się na błędach innych. Nie będziesz żył wystarczająco długo, żeby
je wszystkie popełnić.
W powietrzu.
6. Nie musisz kontrolować wskazań niezliczonej ilości zegarów. O
wszystkich problemach informować cię będzie ?aaaa!!!!? dochodzące z
przedziału dla pasażerów. Im głośniejsze ?aaa!!? tym problem jest
większy. Cisza pojawiająca się po bardzo głośnym ?aaa!!!? nie oznacza,
że problem został rozwiązany.
7. Rozglądaj się uważnie w powietrzu. Zwłaszcza w weekend. ?Nauka
pilotażu..? jest bestsellerem.
8. Jeżeli przesuniesz drążek do przodu domki stają się większe. Jeżeli
przesuniesz drążek do tyłu domki staną się mniejsze. Jeżeli będziesz
przesuwał drążek cały czas do tyłu najpierw domki będą się robić
mniejsze a potem znów staną się duże.
9. Paliwa masz za dużo tylko wtedy, jeżeli właśnie się palisz.
10. W razie wątpliwości utrzymuj odpowiednią wysokość. Nikt nigdy nie
zderzył się z niebem.
11. Trzymaj się z daleka od chmur. Zasłaniają samoloty lecące z
przeciwka. Poza tym chmury to ulubiona kryjówka gór.
12. Pamiętaj! Grawitacja to nie ?świetny pomysł?. TO PRAWO. Od którego
nie ma odwołania.
Lądowanie.
13. Dobre lądowanie? to takie, po którym z samolotu wychodzisz o
własnych siłach. ?Świetne lądowanie? jest wtedy, kiedy samolot
nadaje się do powtórnego lotu.
14. Prawdopodobieństwo przeżycia lądowania jest odwrotnie proporcjonalne do kąta podejścia samolotu. Mały kąt duże prawdopodobieństwo i vice versa.
15. Są trzy proste zasady żeby wylądować. Niestety nikt nie wie jak
brzmią.
16. Staraj się, żeby liczba lądowań była równa liczbie startów.
17. Jeżeli po wylądowaniu musisz używać pełnej mocy żeby kołować to
znaczy, że lądowałeś ze schowanym podwoziem.
Dyrektor przyjął blondynkę jako sekretarkę i w pierwszym dniu pracy udziela jej instruktażu:
- Niech pani zapamięta, że należy trzy razy dodawać cyfry zanim przedstawi mi pani końcową sumę. Ona musi być sprawdzona i pewna!
- Proszę, panie dyrektorze. To sumowałam nawet dziesięć razy.
- Znakomicie. Lubię takie sumienne sekretarki!
- A tu ma pan dziesięć wyników.
Byliśmy bardzo biedni, gdy byłem dzieckiem... gdybym nie był chłopcem...
doprawdy, nie miałbym się czym bawić.
Jednego dnia zadzwoniła do mnie dziewczyna i powiedziała: "Chodź! Nikogo nie ma w domu." Wyszedlem i chodzilem. A w domu nie bylo nikogo.
Podczas seksu moja dziewczyna zawsze chce mówic do mnie. Tak jak wczorajszej nocy, gdy zadzwonila z hotelu.
To był paskudny dzien. Wstalem rano... zalożyłem koszule i guzik odpadł.
Podnioslem teczke i urwała sie rączka. Balem sie pójść siku do ubikacji.
Bylem takim brzydkim dzieckiem... gdy bawilem sie w piaskownicy, kot
przysypywał mnie piaskiem.
Moi rodzice chyba niezbyt mnie lubili. Do zabawy w kąpieli miałem toster i
radio.
Bylem takim brzydkim dzieckiem... matka nie karmila mnie piersią.
Powiedziala, że co najwyżej lubi mnie jak przyjaciela.
Jestem taki brzydki... facet, który ukradl ojcu portfel odeslal mu moje
zdjęcie.
Gdy sie urodziłem, doktor wszedł do poczekalni i oznajmił memu ojcu:
"Przykro mi. Robiliśmy co w naszej mocy, ale dał radę wyleźć."
Jestem taki brzydki... Moja matka miewała poranne mdlości... PO urodzeniu mnie.
Pamiętam, kiedy mnie porwano. Wysłali kawałek mojego palca do ojca.
Powiedział, że potrzebuje wiecej dowodów.
Kiedys zgubiłem sie. Zobaczyłem policjanta i poprosiłem go o pomoc w
odnalezieniu rodziców. Spytalem go: "Czy Pan mysli, ze kiedykolwiek ich
odnajdziemy?" Odpowiedział: " Nie wiem, chłopcze. Jest tyle miejsc gdzie
można sie ukryć..."
Jestem taki brzydki... Pracowałem kiedyś w sklepie zoologicznym i ludzie
pytali, ile kosztuję.
Byłem u lekarza. "Panie doktorze, każdego ranka gdy budzę sie i patrzę w
lustro... czuje jakbym miał zaraz zwymiotować; co jest ze mna nie tak?"
Odpowiedział: "Nie wiem. Wzrok ma pan doskonaly."
W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego: - Wierzysz w życie po porodzie? - Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem. - Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać? - No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią.... - No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina. - No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć. - Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest
Branżowy plan kont
Cnota - kapitał wyjściowy
Pierwszy mężczyzna dla kobiety - bilans otwarcia
Pierwsza kobieta dla mężczyzny - miejsce powstania kosztów
Romans z przyjaciółką - udział w innych przedsiębiorstwach
Rywale - dostawcy i odbiorcy
Zaręczyny - zobowiązania krótkoterminowe
Małżeństwo - zobowiązania długoterminowe
Żona - urządzenie techniczno-produkcyjne
Posag - nakłady statutowe
Mąż - środki trwałe zasadnicze
Długi poślubne - rozliczenia międzyokresowe
Noc poślubna - przelew funduszu na produkcję własną
Dzieci - wyroby gotowe produkcji własnej
Przyjaciółka w ciąży - praca uciążliwa na innych terenach
Dzieci nieślubne - dostawy niefakturowane
Alimenty - nakłady pozabudżetowe
Serdeczny przyjaciel żony - uzupełnienie własnych środków obrotowych
Kosmetyczka i fryzjer - konserwacja i remonty
Przegląd portfela przez żonę - manko kasowe
Seks z żoną - świadczenia statutowe
Żona na wczasach - materiał w obróbce
Rozwód - czysty zysk
Śmierć żony - bilans zamknięty
Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotował się do swojej corocznej podróży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy... Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko, jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć... Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić,c o bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały. Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, że elfy wypiły mu cały alkohol i nic nie zostało... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł więc po szczotkę, ale okazało się, że myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona... I właśnie wtedy usłyszał dzwonek do drzwi... Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał:
- Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień? Przyniosłem dla ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym ją wsadził
I stąd wzięła się tradycja sadzania aniołka na czubku choinki...
Staremu aktorowi, cierpiącemu na sklerozę, udaję się namówić renomowanego reżysera, aby ten obsadził go w niewielkiej rólce. Reżyser nie jest zachwycony, wiedząc, że aktor nie jest w stanie zapamiętać choćby trzech linijek tekstu. Ale licząc na zainteresowanie widzów, daje aktorowi niewielki epizodzik. Ma on wyjść na scenę, trzymając delikatnie w dłoni różę, równie delikatnym gestem unieść ją do twarzy, z radością i utęsknieniem powąchać ją i powiedzieć:
- Ach, słodki zapachu mej kochanki...
Próby idą pomyślnie, nadchodzi premiera. Aktor bez najmniejszego potknięcia wychodzi w światła sceny, unosi dłoń, rozmażony delektuje się zapachem i wygłasza swoją kwestię. Widownia natychmiast pogrąża się w nieprzystojnym rechocie i tymże nastroju do końca ogląda sztukę. Aktor, zaskoczony reakcją widzów biegnie do reżysera, zastając go rwącego sobie włosy z głowy. Zaskoczony pyta się go:
- Co się stało? Źle powiedziałem swoją kwestię?
Reżyser, nie przestając rujnować sobie fryzury, odpowiada:
- Nie, idioto, zapomniałeś róży...
Strony: | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |