Strony: | 1 | ... | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 | 197 | 198 | 199 | 200 | 201 | ... | 368 |
Jasia ugryzł komar, jednak poszkodowany go wypuścił. Kolega pyta Jasia:
- Dlaczego go wypuściłeś?
- Przecież to moja krew.
Mężczyzna zgłosił się do kliniki celem oddania nasienia do badania laboratoryjnego. Wszedł do gabinetu lekarskiego i po konsultacji lekarz wręczył mu pojemniczek na próbkę i ruchem ręki skierował do pomieszczenia obok:
- Proszę bardzo tam są odpowiednie czasopisma jakoś pan sobie poradzi.
Po minucie słychać stękanie i sapanie tak głośne, że zgorszona pielęgniarka wyszła z gabinetu. Ponieważ odgłosy nie cichną lekarz zwraca uwagę pacjentowi:
- Panie, pan tu przyszedł na badanie , a nie dla przyjemności.
Z pomieszczenia obok wychodzi mężczyzna czerwony jak burak i mówi:
- Próbowałem prawą ręką, potem lewą, próbowałem nawet przez zasłonkę i w żaden sposób nie mogłem odkręcić tego pojemniczka co mi pan dał.
Wieczór.Mąż wraca pijany do domu ,w drzwiach zastał swoją żonę.
- Znowu piłeś ?
- Wcale a wcale !- mówi mąż.
Sprzeczali się przez 10 minut, aż w końcu żona mówi:
- Skoro nie piłeś to powiedz :,,onomatopeja,,.
-onnn nnnooooo peee toooo , dobra piłem.
Pytaja turyści bacę:
- Baco,a skąd wy tak zawsze wiecie,jaka będzie pogoda?
- Bo to jest tak..jak widać Giewont -znaczy,że będzie lać..
- No..a jak nie widać?
- To znaczy,że już leje..
Lew jako król zwierząt, zwołał zebranie zwierząt. Kiedy wszystkie zwierzęta przybyły, zarządził ,żeby wszystkie mądre stanęły po prawej stronie, zaś piękne - po lewej. Po środku zastała tylko żaba, lew do niej:
- A ty żaba co?
- Przecież się nie rozdwoję...
Pewien facet leżał od dłuższego czasu i kona, od czasu do czasu wracał do przytomności.
Jego żona czuwała przy jego łóżku dzień i noc! Pewnego dnia wrócił znowu odzyskał przytomność i zaczął takim zmęczonym głosem mówić do żony:
- W najgorszych czasach byłaś przy moim boku. Jak byłem zwolniony z pracy dodawałaś mi otuchy, później, gdy moja firma była bankrutem też byłaś przy mnie, jak straciliśmy nasz
dom tez byłaś przy mnie. Nawet teraz gdy jestem chory nie opuszczasz mnie nawet na chwilę. Wiesz co?
Jej oczy wypełniły się łzami wzruszenia:
- Co mój kochanie? Wyszeptała.
- Ja myślę, że przynosisz mi pecha!
Czterdzieści małych pszczółek
Mieszkało w lesie na drzewie
A jedna była mizerna
Zostało trzydzieści dziewięć
Trzydzieści dziewięć pszczółek
Zaprzyjaźniło się z łosiem
A jednej łoś nie lubił
Zostało trzydzieści osiem
Trzydzieści osiem pszczółek
Klepało jesienią biedę
I w ten oto sposób
Zostało trzydzieści siedem
Trzydzieści siedem pszczółek
Zimą nie miało co jeść
I że tak zażartuję
Zostało trzydzieści sześć
Trzydzieści sześć pszczółek
Mieszkało w lesie pod listkiem
I przyleciała wrona
I zadziobała wszystkie!!!!
Być może w tej piosence
Optymizmu jest mało
Ale przynajmniej krócej
Niż się zapowiadało!!!
Jak królewna Śnieżka budzi 7 krasnoludków?
- 7UP!
Zwierzenia młodych mężatek:
- Wiesz, czasami nocą w mojego męża wstępuje zwierzę...
- Jakie?
- Osioł!!!
Świeżo upieczony profesor matematyki udał się do urzędu zatrudnienia, by znaleźć sobie robotę.
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Jestem profesorem matematyki.
- Umysłowy... jeszcze profesor... no przykro mi, nie ma roboty dla profesorów... Polska się buduje, rąk do pracy trzeba, a dla profesorów... no cóż, pracy nie ma...
I tak co miesiąc. W końcu profesor puknął się w czoło, poszedł do innego urzędu:
- Jakie ma pan wykształcenie?
- Niepełne podstawowe.
- Ooo... to wie pan, będzie dla pana robota, tylko... niepełne podstawowe, to tak nieładnie wygląda. Na kurs pana poślemy.
I tak się stało. Profesor wchodzi niepewenie do sali, w ławkach siedzą sami "dojrzalsi" ludzie. Siada niepewnie w ławce. Po chwili wszedł belfer, zaczął coś tam tłumaczyć... obaczył nowego i do tablicy.
- Proszę mi napisać wzór na pole koła.
- Eeee....
- Pole koła.... pole koła... cholera, kiedy to profesor używał tak trywialnych wzorów... pole koła... no cholera... jak to szło.... no ale nic, jestem profesorem, wyprowadzę sobie... - myśli profesor, bierze kredę i liczy... jedna tablica wyliczeń, druga, trzecia, czwarta, piąta.... minus PI r kwadrat. - No cholera, skąd ten minus, gdzieś jest źle....
W tym momencie cała sala szepce:
- Zamień granicę całkowania....
Strony: | 1 | ... | 191 | 192 | 193 | 194 | 195 | 196 | 197 | 198 | 199 | 200 | 201 | ... | 368 |